1. Pieśń o Rolandzie, autor nieznany
Patos na patosie jedzie i patosem pogania. Śmiać mi się chciało,
czytając ten przeidealizowany wizerunek średniowiecznego rycerza -
odważnego, szlachetnego i do bólu honorowego, wiedząc, że w
rzeczywistości - w każdej epoce i w każdym zakątku świata - było
zupełnie inaczej. Poza tym, chansons de geste i epos rycerski nie są tym, co tygrysy lubią najbardziej.
2. Dziady cz. III, Adam Mickiewicz
Mickiewicz - następny z tym swoim męczącym patriotyzmem, walką wyzwoleńczą i innymi takimi (ale
jak powstanie w ojczyźnie wybuchło, to się na emigracji siedziało, co nie?). Podobnie jak w przypadku Kordiana,
piękny język i kwiecisty styl, których nie można Mickiewiczowi odmówić,
przyćmiewa znienawidzony przeze mnie typ bohatera romantycznego.
3. Cierpienia młodego Wertera, Johann Wolfgang Goethe
Cierpienia tytułowego bohatera są niczym w porównaniu z cierpieniem,
które odczuwałam ja podczas lektury. Cierpiałam boleśnie, Werter
boleśnie cierpiał, a z tego naszego wspólnego cierpienia wynikło tyle,
że z całego serca mu życzyłam, żeby sobie w końcu w ten cierpiący łeb
palnął, najlepiej ze dwa razy. Ba, sama zaczynałam mieć myśli
samobójcze...
Poniżej podaję linki do stron, na których młodzież dzieli się informacjami o swych najbardziej znienawidzonych lekturach szkolnych!
http://forum.mlingua.pl/archive/index.php/t-21748.html
http://lubimyczytac.pl/ksiazki/polka/18998/lektury-szkolne-te-fajne-i-te-znienawidzone
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=310019
bardzo ciekawy blog :D pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTe lektury we mnie też budzą niechęć, ale.... cóż... Czasem trzeba też przeczytać coś mało fascynującego :)
OdpowiedzUsuńA ja nigdy nie przebrnęłam przez "Potop" i chyba trochę się tego wstydzę;)(a może nie...)
OdpowiedzUsuńZ Potopu pisałam pracę magisterską, jest to jedna z moich ulubionych pozycji książkowych!
OdpowiedzUsuń